Na dwie godziny można było zapomnieć, że żyjemy w kraju, w którym dwa plemiona bezsensownie się nienawidzą. Na zewnątrz dżdżysta, kompletnie zakorkowana, komercyjna Manufaktura, a w środku oaza pięknego słowa i muzyki.
Znakomity koncert zagrało U Studni w Teatrze Małym. Był to nieco inny koncert niż te, do których nas przyzwyczaili. Odbierało się ich jak niemalże nowy zespół. I co wpłynęło na te wrażenia? Czy to klimat miejsca, gdzie wszystko słychać precyzyjnie, klarownie, gdzie wirtuozeria Dariusza „gitariusza” może zabrzmieć jak powinna, zwłaszcza we współpracy z drugą gitarą?
Ale także ze skrzypcami, które brzmią niby podobnie jak poprzedniego skrzypka, a jednak inaczej, jakoś tak może mniej pewnie, ale niezwykle uroczo i jakby przekraczały z każdą solówką kolejne granice. Momentami brzmiące bardzo mocno, a chwilami bardzo delikatnie i nieśmiało. To instrument niezwykle wrażliwy na emocje artysty, który go obsługuje, a kiedy jeszcze tą artystką jest bardzo młoda, urocza dziewczyna, to te uczucia, emocje, których ona doświadcza przenoszą się na instrument, na brzmienie zespołu i odbiór publiczności. Tak, zdecydowanie to najlepszy „transfer” w Krainie Łagodności ostatniego roku. Czytaj więcej...