Hałasy z trasy

Luty

14.02.2014

Koncert miał szczególny charakter, bo w Dniu Zakochanych nie może być inaczej, tylko trzeba śpiewać o miłości, a my wszak nic innego nie robimy!!! Organizatorzy zrobili piękną dekorację, na gałęziach leszczynowych zakwitły czerwone serduszka!

Zagraliśmy z całego naszego serca studniowego – słuchacze chętnie śpiewali z nami, więc : KOLEJNY SUKCES odnotowuję. Na koncercie był obecny nawet Pan Wójt gminy, dziękowaliśmy sobie nawzajem za udane spotkanie.

Pragnę dodać, że gościnność gospodarzy, poczęstunek przygotowany w garderobie i kwiaty, i przyjazne rozmowy będziemy pamiętać bardzo długo.

Jeszcze jedna wiadomość: Rysiu zagrał na nowej gitarze - ładnie to brzmi. Wydatek wart był ryzyka. Ta Rysiowa gitara pachniała przez cały koncert nowością, tylko gitarzyści zrozumieją, co mam na myśli. To nie zapach, to aromat, obiecujący dużo dobrego.

Wracając nocą mijaliśmy Góry Bialskie z ośnieżonym Skrzycznem, ale w dolinkach już wiosennie…

15.02.2014

Na koncert do Wałbrzycha zjeżdżaliśmy się niespiesznie, ciesząc się nadzwyczajnie ciepłym dniem. We Wrocławiu kwitną już krokusy na miejskich trawnikach - radosny to widok, te barwne akcenty w szarzyźnie pozimowej… Po drodze zboczyliśmy trochę z trasy za namową Wojtka Czemplika i zwiedziliśmy nadzwyczajnej urody miejsce, ewangelicki , barokowy, drewniany Kościół Pokoju, wybudowany na zakończenie wojny trzydziestoletniej w Świdnicy. Kto tam jeszcze nie był, powinien pojechać i zwiedzić - szczęka opada na ten widok! To jeden z trzech takich obiektów w Polsce, cacko architektury, świadek ważnych wydarzeń… UNESCO odnotowało ten obiekt na swojej specjalnej liście. W architekturze sakralnej można się „zapaść po uszy”, zadumać, zadziwić, rozmodlić, westchnąć i – nabrać różnych postanowień. Na przykład: nie ma co oszczędzać czasu i pieniędzy – tylko zwiedzać! Przeżyć coś niezwykłego osobiście.

Tymczasem do Wałbrzyskiego Ośrodka Kultury wybrało się na spotkanie z U STUDNI tylu widzów, że ZABRAKŁO BILETÓW!!! Natychmiast, ciesząc się niezmiernie, wręczyliśmy sobie puchar z tej okazji – za najlepszą imprezę lutego w Wałbrzychu. Oczywiście, to był żart. Nie żartuję tylko z faktu, że faktycznie, wszystkie bilety sprzedano! „Biały Kamień” rozbrzmiewał studniarską muzyką, ciesząc serca.

To był w ogóle bardzo fajny dzień, bowiem tego wieczoru nasz utalentowany polski skoczek narciarski Kamil Stoch skoczył po złoty medal olimpijski. Soczi oszalało, Ząb oszalał, a gdybyście widzieli i słyszeli reakcję fanów sportu, zgromadzonych przy małym telewizorku w korytarzu WOK-u!... Nie da się opisać. Gratulacje dla Stocha!

16.02.2014

Centrum Kultury Zachód we Wrocławiu wypełniło się fanami studniarskich klimatów. Spotkanie nie pierwsze już w tym pięknym miejscu przywiodło tych, co już byli na naszym koncercie, ale większość słuchaczy była po raz pierwszy. Każda publiczność jest nieco inna. Pamiętam pierwsze spotkanie w tym ośrodku – było żywiołowo komentowane przez słuchaczy, były okrzyki zachęty, żarty. Tym razem - widownia bardzo skupiona, wsłuchana, aby na zakończenie śpiewać z nami „Bo w życiu nie chodzi, żeby tylko żyć”, czyli nowości, nie tylko stare hity z czasów SDM, które znają na pamięć. Usłyszeliśmy po koncercie mnóstwo dobrych i bardzo dobrych recenzji – słuchacze wychodzą z tych spotkań odprężeni, z pozytywnymi refleksjami.

My też się na chwilę odprężamy - do następnej trasy koncertowej.

21.02.2014

To wspomnienie z trasy właściwie powinnam zapisywać jakąś posrebrzaną lub złotą czcionką, bo Markowe Granie w Domu Pracy Twórczej Artystów Muzyków "Leśniczówka Rock’n’Roll Cafe” w Chorzowie było naprawdę czymś wyjątkowym. Już na godzinę przed koncertem schodzili się widzowie, gwar czyniąc, szumek, jaki wprowadza każdego muzyka w rodzaj transu: - za chwilę startujemy! I – od pierwszych tonów, które popłynęły ze sceny publiczność towarzyszyła w całym spotkaniu – już to nucąc pod nosem, już to gromko wyśpiewując refreny, już to „życząc sobie” którejś piosenki. Graliśmy w trzech częściach, przerwy wykorzystując na rozmowy, na serdeczne przywitania, wymianę myśli i wrażeń. Przybyła rodzina Łukaszczyków, z Markiem na czele, który to Markowe Granie swoją marką gwarantuje od lat. Biniol, Rzeźnicy, Marzenka z Julkiem, Sześciopaki, Mrufa, dawna ekipa z gliwickiego Klubu PROGRAM, Zdzichu Szczypka, mnóstwo, mnóstwo dobrych znajomych, fanów niegłupich tekstów i niebanalnej muzyki… Jeśli ktoś jeszcze nie zażył tej nadzwyczajnej atmosfery, powinien wziąć udział w Markowym Graniu, nieważne już, kto akurat będzie tam głównym zapiewajłą wieczoru – ludzie są tu tak blisko, dźwięki na wyciągnięcie ręki. Magicznie, jak mówi mój dobry znajomy, iluzjonista Carlos.

22.02.2014

Klucząc nieco po drodze (GPS Wojtka nieaktualny od 2000 r.), dojeżdżamy na wieczorne spotkanie do schroniska PASTERKA, położonego u stóp Szczelińca (Góry Stołowe, jakby co). Tu na strychu pięknie i zmyślnie dostosowanym do gromadnych posiadów przy muzyce, „Sokół” czyli Maciej Sokołowski już rozgrzał publiczność, prezentując arcyciekawe slajdy podróżnicze, a potem promując twórczość młodziutkiej wolontariuszki „Pasterkowej” (można rzec: Pastereczki) Natalii Kaczorowskiej. Natalia grała swoje własne utwory, akompaniując sobie na gitarze w najlepszym stylu. A potem był deserek Zimowych Pasterskich Aniołów, czyli koncert U Studni. Nie wiem, jak to możliwe, że tylu ludzi się zmieściło na niewielkiej przestrzeni, ale stugębny „chór aniołów” rozbrzmiewał znakomicie, wypełniając cały ten wieczór dobrym nastrojem.




Czytaj dalej...